Po cóż tak gnamy do tego żuławskiego miasta? Ponieważ „Kochamy Żuławy” wspólnie z Żuławskim Ośrodkiem Kultury (ŻOK) oraz z klubem PTTK Szuwarek, przygotowali wycieczkę rowerową po wsiach zlokalizowanych blisko Nowego Dworu Gdańskiego.
18.05.13 był wyjątkowym dniem, gdyż ta „magiczna” data została wybrana dla wielu, naprawdę wielu wydarzeń w regionie. Pod ŻOK, w miejscu zbiórki, zebrało się łącznie 9 uczestników (z przewodnikiem), dzięki czemu nasz wypad był kameralny a i nam wszystkim udało się lepiej zintegrować.
Oto lista miejsc, które odwiedziliśmy tego dnia:
*Kmiecin: odwiedziliśmy cmentarz żołnierzy radzieckich, na którym podobno pochowano ponad 500 poległych. We wsi znajduje się także murowany kościół z nietypową dla regionu drewnianą wieżą (przypominającą te z Podhala) z niskimi podcieniami, zwanymi „sobotami”. Z drugiej strony kościoła niedawno odsłonięto starą, wcześniej zakrytą, tablicę z nazwiskami poległych w czasie I Wojny Światowej.
*Różewo: cmentarz mennonicki, który należał do najstarszej na Żuławach gminy mennonickiej, założonej pod koniec XVI w. Uwagę przykuwa przede wszystkim wielki i stary (podobno 400letni) dąb, oraz znajdujące się obok drzewa stele nagrobne. Kiedyś, na cmentarzu znajdował się także drewniany mennonicki dom modlitwy. Jadąc dalej dotarliśmy do ruin dawnej stacji pomp – jej charakterystycznym elementem jest bardzo wysoki komin.
*Gozdawa – tutaj odwiedziliśmy tajemniczą budowlę skrytą wśród pól. Zanim jednak do niej dotarliśmy, musieliśmy przedrzeć się przez rzepak (z naszej lewej strony) oraz chwasty z pokrzywami i ostami (z prawej). Po kilku minutach cierpienia dotarliśmy do akweduktu – było warto się przemęczyć! Tutejszy akwedukt to hydrotechniczny, powojenny twór, którego przeznaczeniem było nawadnianie polderu.
*Tujsk – nawet nie odważę się napisać zbyt wiele o Tujsku, nic nie przebije opowieści Edzi (Edyty Kozakiewicz), która oprowadzała nas po Tujsku! Przespacerowaliśmy się po wsi, która wygląda jak najprawdziwsze muzeum na wolnym powietrzu, czyli tzw. skansen. Zdecydowana większość domu pochodzi z czasów przedwojennych. Większość obiektów jest drewnianych, dostrzec można szczyty udekorowane pięknymi koronkowymi laubzekinami, zachowały się nawet zagrody holenderskie ze ścianami ogniowymi! Najciekawszym budynkiem we wsi jest dawny dom towarowy. Wykonano go z jasnej cegły, nadano bardzo nietypowe dla tego regionu kształty i zdobienia – wygląda jak mały zameczek. Wstąpiliśmy też na tujskowy cmentarz, na którym znajduje się lapidarium stworzone ze steli i nagrobków pochodzących z wcześniejszego cmentarza, zrównanego z ziemią. A teraz najważniejsze: most pomiędzy Tujskiem a Stobcem znajduje się w Tujsku! Tylko ktoś błędnie tablice miejscowości postawił sugerując inna lokalizację. Most jest tujski – zapamiętajcie to wszyscy!
*Cyganek: na miejscu przywitał nas Pan Marek Opitz, właściciel tamtejszego domu podcieniowego. Posłuchaliśmy krótkiego wykładu o domach podcieniowych, oraz o tym konkretnym, przeniesionym ze wsi Jelonki (to już nie Żuławy). Pan Marek oprowadził nas nie tylko po domu podcieniowym, ale także po pobliskim cmentarzu 11 wsi, na którym znajdują się kamienie oraz stele nagrobne. W Cyganku zwiedziliśmy także cerkiew, o której opowiadał ks. Proboszcz Jan Mariak. Obiekt jest przepiękny: malowidła na suficie robią niesamowite wrażenie, a organy, mimo iż zniszczone, dalej cieszą oko. Warto przejść się wokół kościoła, gdyż znajduje się tam krzyż misyjny, ostrzelany pod koniec II Wojny Światowej. Znajdziecie także nagrobki ze starego cmentarza.
W Cyganku, w trakcie zwiedzania, spotkaliśmy klub turystyczny „Bąbelki” z Rychem na czele. Przyłączyli się do nas i zwiedzili z nami cmentarz i kościół. Na koniec wizyty w Cyganku, zasiedliśmy przy ognisku, piekliśmy kiełbaski, rozmawialiśmy i regenerowaliśmy siły.
Zwiedzając Żuławy, poruszaliśmy się bocznymi drogami, podziwialiśmy mieniące się na żółto, pachnące pola rzepaku. Zatrzymywaliśmy się przy mostach, kontemplując nad urokliwymi żuławskimi rzekami i kanałami. Wycieczkę zakończyliśmy tam, gdzie ją rozpoczęliśmy, czyli pod ŻOKiem w Nowym Dworze Gdańskim. Brudni aż po uszy, poparzeni słońcem, z bolącymi pośladkami, fachowo pokąsani przez pokrzywę i oset, ale szczęśliwi – taki właśnie był nasz żuławski wypad spędzony w przemiłym towarzystwie, w otoczeniu fenomenalnego żuławskiego krajobrazu.
A teraz pora na podziękowania, które kieruję do Moniki Jastrzębskiej – Opitz z Żuławskiego Ośrodka Kultury w Nowym Dworze Gdańskim – za pomoc w przygotowaniu wycieczki, możliwość zwiedzenia wspomnianych obiektów, wypożyczenie rowerów oraz przygotowanie ogniska. Dziękuję też Edycie Kozakiewicz, Panu Markowi Opitz oraz ks. Proboszczowi Janowi Mariak . Pięknie dziękuję wszystkim uczestnikom i tym, którzy pojawili się na starcie, oraz tym, którzy dołączyli się do nas później. Świetnie się z Wami bawiłam!
Jednakże największe podziękowania kieruję do Pana Wiesława Olszewskiego z klubu PTTK Szuwarek – za poświęcony czas i poprowadzenie naszej wycieczki i za tak profesjonalne i fascynujące opowieści. Już grupa zapowiedziała, że jeśli będziemy zwiedzać z Szuwarkiem to tylko z Panem Olszewskim!