Wydanie nr 328/2024, Sobota 23.11.2024
imieniny: pokaż (7 imion)Klemens, Adela, Przedwoj, Erast, Orestes, Felicyta, Fotyna
ReklamaKontakt
  • tvregionalna24.pl
  • tvmalbork.pl
  • tvsztum.pl
  • tvdzierzgon.pl

„Boks na poziomie wróci do Malborka”. W cztery oczy z Mateuszem Kanieckim #18

„Boks na poziomie wróci do Malborka”. W cztery oczy z Mateuszem Kanieckim… fot. Michał Kruczkowski
Sporo osób z naszego miasta może kojarzyć Mateusza Kanieckiego z reprezentowania Malborka na bokserskich ringach. Od jego ostatniej walki minęły już niemal trzy lata. Co prawda Mateusz porzucił karierę zawodnika, jednak skupił się na szkoleniu innych osób, otwierając w Malborku specjalną salkę. Jak sam mówi, pomysłów na rozwój boksu w Malborku ma wiele. Więcej możecie się o nich dowiedzieć, czytając poniższy wywiad.

 

Jakiś czas temu odwiedziłem Was na treningu. Muszę przyznać, że sporym zaskoczeniem było dla mnie to, że w Malborku dysponujemy taką salą. Myślę, że sporo ludzi w naszym mieście żyje z nieświadomością tego, że mamy u nas tak dobre warunki do boksu. Od kiedy zaczęliście tam trenować?

Salka powstała w 2017 roku, w marcu. Ludzie mogą o tym nie wiedzieć, bo jeszcze się z tym nie ogłaszałem, mam tylko Instagrama. Robiłem to trochę celowo, żeby jeszcze poduczyć się tego fachu bycia trenerem. Zresztą salkę też cały czas jeszcze udoskonalamy.

 

Jak zatem obecnie wyglądają treningi?

Póki co treningi odbywają się jedynie indywidualnie. Mamy plan, żeby w najbliższych miesiącach ruszyć z zajęciami grupowymi. Zresztą pomysłów jest dużo, między innymi chcemy też pracować z dziećmi. Trening, na którym nas odwiedziłeś, był grupowy, ponieważ mieliśmy specjalnego gościa. Był nim młody bokser z Norwegii, dwukrotny mistrz Skandynawii, który ma ambicje, żeby dostać się na Olimpiadę. Tamte zajęcia wszystkim się spodobały, ja sam byłem po nich dodatkowo zmotywowany, dużo się nauczyłem.

 

Skąd się tak naprawdę wzięła u Ciebie zajawka na boks?

Wszystko zaczęło się od kolegów, gdy miałem 15 lat. Na początku trenowaliśmy na dworze, na OSiRze lub na polanie. Wtedy jeszcze robiliśmy to bez żadnego pojęcia. Bardziej profesjonalnie zaczęło się robić dzięki zajęciom w „dziewiątce”, które zresztą sami zainicjowaliśmy. Pierwszym trenerem, który nas prowadził, był Zbyszek Zakrzewski. Później trenowałem już na własną rękę, w Tczewie, w Gdańsku.

 

Czy to właśnie w trakcie tych treningów stwierdziłeś, że chcesz się bardziej w to zaangażować?

Cały czas chciałem coś osiągnąć w boksie. Jeszcze jak zaczynałem, tej pewności może nie było, ale później uwierzyłem w siebie. Dawałem radę z doświadczonymi zawodnikami, co też pomogło. Wiadomo, ta moja kariera mogła się lepiej potoczyć, ale jestem z takiego miasta,  z jakiego jestem. Nie chodzi tylko o mnie, każdy ma ciężko. Gdybym mógł potrenować gdzieś, gdzie mógłbym się bardziej rozwinąć, inaczej by to wyglądało. Przecież trenowałem w piwnicy, a potem wychodziłem do zawodowych walk.

fot. archiwum prywatne

Jakim doświadczeniem była dla Ciebie pierwsza walka?

Też odbyła się na wariata, miałem wtedy 21 lat. Bez żadnego doświadczenia, nawet bez wejścia na ring, pojechałem na zawodową walkę w Niemczech. Dowiedziałem się o niej dwa tygodnie wcześniej, a trenowałem tak naprawdę trzy dni, właśnie w tej piwnicy. Popodnosiłem trochę hantelków i na walkę do Niemiec, na ścięcie (śmiech). Przegrałem wtedy na punkty, chociaż walka była ze wskazaniem na mnie. Wiadomo jednak, jak to jest, gdy nie jest się gospodarzem. Nie mam nagrania, ale tamta walka naprawdę była dobra. Nawet po ostatnim gongu podszedł do mnie sędzia, żeby pogratulować. Zaczęło się nieciekawie, bo już po pierwszym strzale od tego gościa pomyślałem, że zaraz będzie nokaut, że jak ja dam radę? To był doświadczony zawodnik, który przygotowywał się z trenerem na salce, a ja tak naprawdę przyszedłem z ulicy. Przeboksowałem cztery rundy z takim gościem, po walce nie miałem siły wstać. Dałem jednak radę, to było takie sprawdzenie dla mojego charakteru.

 

Jak potoczyły się kolejne walki, ile ich było?

Stoczyłem siedem walk, z których sześć wygrałem, porażką skończyła się ta, o której już wspominałem. Opowiem może o pierwszej wygranej w Polsce, w Tczewie. Przeciwnik był z Niemiec, ogólnie tę walkę też miałem przegrać, Niemcy zapłacili za mnie, byli pewni, że wygrają, dali dobrego zawodnika. Skończyło się tak, że ciachnąłem go w 35 sekund, moje najszybsze zwycięstwo. Jak go początkowo zobaczyliśmy, to byliśmy przerażeni, strasznie wyglądał, starszy facet, wydziarany, a ja miałem 22 lata. Po zwycięstwie mega się czułem.

 

Podejrzewam, że do tej walki przygotowywałeś się już dłużej, ale chyba i tak nie spodziewałeś się, że tak szybko to pójdzie?

No tak, tym razem przygotowywałem się dwa tygodnie (śmiech). Nie spodziewałem się tak szybkiego zakończenia, chociaż byłem na wszystko gotowy. Jak usłyszałem doping kibiców, to dostałem energii. Ta walka zapadła na pewno w pamięci, gość dostał taki cios na dół, że znosili go z ringu. Ostatnio nawet sobie ją oglądałem, fajne wspomnienia.

 

Czy miałeś jakieś sposoby, żeby przed walką się wyciszyć, skoncentrować?

Wcześniej nie miałem aż takiego problemu, aż tak się nie stresowałem. Pamiętam jednak, że jak była gala w Malborku, to obejrzałem chyba z trzy części Rocky’ego, tak się właśnie odstresowywałem. Patrząc jednak ogólnie, to nie było z tym u mnie dużego problemu.

 

fot. archiwum prywatne

Z której ze swoich walk jesteś najbardziej zadowolony?

Może nawet nie chodzi o samą walkę, ale najbardziej zadowolony jestem z gali, która odbyła się tutaj, w Malborku. Byliśmy dumni, że udało się coś takiego u nas zrobić. To było moim marzeniem, które się spełniło. W naszym mieście boks ma duży potencjał, mamy plany, żeby sporo zdziałać. Boks wróci do Malborka.

 

Ostatnią walkę miałeś w 2016 roku. Czy planujesz jeszcze wrócić na ring jako zawodnik?

Zobaczymy, coś tam chodzi po głowie. Mimo wszystko trochę się tęskni za tym, za tą adrenaliną, emocjami, ciągnie do tego. Trudno jednak być trenerem i jednocześnie samemu trenować, przygotowywać się do walki. Musiałbym odstawić jedno, żeby skupić się na drugim.

 

Co jest dla Ciebie trudniejsze, bycie zawodnikiem czy trenerem?

Zdecydowanie więcej czasu wymaga bycie trenerem. Wiadomo, zawodnicy ciężko trenują, ale mimo wszystko chyba mają łatwiej. Trenowanie to duża odpowiedzialność. Ja też dopiero z tym zaczynam, jeszcze się uczę, chcę zbierać doświadczenie. Nawet jeśli to zawodnik popełni jakiś błąd w trakcie walki, to trener dostaje po dupie. Prowadząc kogoś, trzeba wykonywać dużo więcej rzeczy, jest to też praca psychologiczna. Do każdego swojego zawodnika staram się podchodzić indywidualnie, czy to pod względem diety, czy też stylu walki.

 

Skąd zbierasz to trenerskie doświadczenie?

Jeżdżę po znajomych bokserach, trenerach, do Gdańska, na różne obozy. Mam też zrobiony kurs. Nie ukrywam, że podglądam też różnych ludzi na YouTubie.

fot. archiwum prywatne

Jak wyglądają obecnie te treningi indywidualne? Czy są jakieś podziały ze względu na wiek, płeć?

Na ten moment trenuję samych chłopaków. Mam paru młodszych, jest nawet jeden sześciolatek. Podziały wiekowe zostaną wprowadzone razem z rozpoczęciem treningów grupowych. Przychodzą do mnie zarówno osoby, które chcą po prostu poćwiczyć, poruszać się, jak i takie, które chcą się rozwijać w boksie. Przykładowo jednym z moich zawodników jest Michał Bucholc, który po zaledwie półrocznym treningu wygrał swoją pierwszą zawodową walkę z Adamem Piórem. Mam też paru starszych chłopaków, w Gdańsku jest taka liga, nazywa się Białe Kołnierzyki. Jest ona dla ludzi, którzy boksują dla siebie, ale chcą się też spróbować, bez względu na wiek. Parę osób, które u mnie trenuje, chce się właśnie tam sprawdzić. Ogólnie mam ułożony swój grafik, dopasowuję się czasowo do ludzi. Treningi mam codziennie, zainteresowanie ciągle rośnie.

 

Czy ktoś pomaga Ci w trenowaniu, czy sam się tym zajmujesz?

Właśnie razem z Michałem planujemy otworzyć tę grupę dla dzieci, będzie on mi pomagał. Chcemy też wprowadzić Zbyszka Zakrzewskiego, o którym już wcześniej wspominałem. Ten człowiek jest tak naprawdę legendą boksu w Malborku, znała go cała Polska. Walczył z najlepszymi, między innymi z Jerzym Kulejem. Sam trenował u Feliksa Stamma. On też zawsze marzył o tym, żeby otworzyć sekcję bokserską w Malborku. Wspiera mnie w tym, co robię. Bardzo go szanuję.

 

Co z Twoich zajęć mogą wynieść osoby, które nie wiążą przyszłości z boksem, tylko chcą po prostu aktywnie spędzać czas?

Przede wszystkim dyscyplinę i utrzymywanie rutyny. W życiu taka systematyczność jest bardzo ważna. Łapiesz wtedy odpowiedzialność. Oczywiście takie zajęcia wpływają też dobrze na kondycję, poprawienie formy, podniesienie pewności siebie.

 

Czy wśród ludzi, którzy przychodzili po raz pierwszy na zajęcia, pojawiał się jakiś strach, niepokój?

Chyba nie, to też zależy od podejścia danej osoby. Staram się do każdego podchodzić indywidualnie, żeby czuli się jak najlepiej. Mam przykładowo jednego chłopaka, który na początku był bardzo skryty, ale wraz z treningami zaczął się otwierać na innych ludzi. To najlepszy dowód na to, że boks może pozytywnie wpływać na ludzi.

fot. archiwum prywatne

Przygotowaliśmy dla Was również krótki film z treningu MK Boxing Team, który poprowadził dwukrotny mistrz Skandynawii w boksie, Mindaugas Gedminas.

Michał Kruczkowski
Przejdź do komentarzy

 

Powiązane artykuły

Podziel się:
Oceń:
Tagi

Zobacz więcej z kategorii Sporty walki


Komentarze (4)

Dodanie komentarza oznacza akceptację regulaminu. Treści wulgarne, obraźliwe i naruszające regulamin będą usuwane.

 
Mathew
Mathew 23.02.2019, 11:35
Bardzo dobry klub bokserski! Polecam!
Okoń
Okoń 23.02.2019, 00:22
Powiem krótko:
Treningi Mateusza są i będą zajefajne :)
Ja
Ja 22.02.2019, 19:08
Jak można sie z Panem Mateuszem skontaktować?
Michał
Michał 22.02.2019, 23:14 (odpowiedź do Ja)
Można skontaktować się przez Instagrama, wystarczy wyszukać profil mk_boxing_team, zaobserwować i wysłać wiadomość ;)